Od paru dni Polska smagana jest silnymi wiatrami. Na Śnieżce w Sudetach odnotowano porywy o prędkości 190,8 km/h! Niepokojącą przypadłością, która może towarzyszyć powiewom spotykanym w górskich rejonach Polski jest tzw. choroba fenowa, dająca się we znaki wielu osobom poprzez obniżenie nastroju, odczuwanie niepokoju. U niektórych wiąże się to ze wzrostem agresji, wszczynaniem bójek, zwiększoną liczbą przestępstw, zaburzeniami snu, a nawet myślami czy próbami samobójczymi. 

„Wiatr typu fenowego wywołuje uczucie niepokoju lub nawet stany lękowe, zmęczenie, znużenie i zdekoncentrowanie, zaburzenia snu i rytmu serca, silne migreny. Oprócz reakcji negatywnych mogą występować stany euforyczne i wzrost chęci działania, jako reakcja organizmu na stres, jakim jest halny. Jak pokazują statystyki, gdy wieje halny, odnotowuje się więcej udarów mózgu i wypadków” [za: naukawpolsce.pl 2008]. 

Naukowcy nie zwracają jednak uwagi na odgłosy akustyczne towarzyszące temu meteorologicznemu zjawisku. Na myśli mam tutaj wszelkiego rodzaju gwizdy, świsty, szelesty, podmuchy, szmery, trzeszczenie, spadanie kropel deszczu, stukanie gałęzi i inne dźwięki, które są źródłem licznych nieprzyjemnych emocji. Warto zauważyć, że właściwości emocjonalne tych odgłosów umiejętnie wykorzystują kompozytorzy muzyki filmów grozy. Analogicznie można powiedzieć że wiatr typu fenowego „komponuje” dla swoich słuchaczy zestaw dźwięków niczym z horroru. Nic więc dziwnego, że tak wiele osób źle czuje się psychicznie podczas halnego. 

Chyba każdy pamięta uczucia wywoływane przez ścieżkę dźwiękową do filmu „Ptaki” napisaną przez Bernarda Herrmanna lub jak mocne uczucie przerażenia towarzyszy odbiorcom filmu „Siła strachu” z muzyką Johna Ottmana. Podobne zjawiska atmosferyczne mają miejsce również w innych częściach kuli ziemskiej. Z Teneryfą związana jest ponoć legenda, mówiąca, że dźwięki towarzyszące wiatrom wydobywającym się z czeluści wulkanu, są w istocie płaczem księżniczki niespełnionej w miłości.

Żyjemy na takiej szerokości geograficznej, która nie rozpieszcza nas słońcem i niestety często wystawia nasz układ hormonalny i limbiczny na próbę wytrzymałości, skazując nas tym samym na znoszenie wszelkich niewygód związanych z jesienną i zimową szarugą. Ale jak z miłymi, tak i z trudnymi emocjami dobrze jest rozmawiać. Na to potrzeba jednak pewnej odwagi… Co te uczucia chcą mi powiedzieć? Co mówią o mnie? Jaką moją część odkrywają? Są ludzie, którzy potrafią nawet szarą ulewą, czy halnym się zachwycić. Niewątpliwie należał do nich Adam Asnyk. Miał rzadko spotykany dar postrzegania rzeczywistości wrażliwym okiem i przekuwania jej w dobre owoce i rozwój. Oto fragment jego poezji: 

„Na szczytach Tatr, na szczytach Tatr,
Na sinej ich krawędzi,
Króluje w mgłach świszczący wiatr
I ciemne chmury pędzi.


Rozpostarł z mgły utkany płaszcz
I rosę z chmur wyciska,
A strugi wód z wilgotnych paszcz
Spływają do urwiska. […]


Nie widać nic – błękitów tło
I całe widnokręgi
Zasnute w cień, zalane mgłą,
Porżnięte w deszczu pręgi.


I dzień, i noc, i nowy wschód
Przechodzą bez odmiany;
Dokoła szum rosnących wód,
Strop niebios ołowiany […]”. 
Adam Asnyk „Ulewa” (fragment)

Jednak nie każdy jest na tyle silny, aby sprostać nieprzyjemnym odczuciom przywoływanym przez dzisiejszą pogodę. W takich momentach warto wzmocnić się słuchając muzyki wprawiającej w dobry humor (zazwyczaj jest to ta ulubiona), wziąć interesującą lekturę do czytania, napić się rozgrzewającego napoju, porozmawiać z kimś życzliwym, czyli zatroszczyć się o siebie najlepiej jak można.